czwartek, 7 października 2010

Wolne rodniki

Pod pojęciem wolnych rodników rozumiemy niezrównoważone energetycznie cząstki uszkadzające skórę. Promieniowanie słoneczne odgrywa istotną rolę w uwalnianiu się dużej ilości wolnych rodników  z cząsteczek powietrza w słoneczne dni. Więcej agresywnych wolnych rodników powstaje w środowiskach zanieczyszczonych - tereny przemysłowe, wielkie miasta. Powstają w naszym organizmie także pod wpływem dymu tytoniowego. Do ich wytworzenia przyczynia się stres i dieta fast foodowa.

Tłumacząc prościej, cząsteczki to bardzo aktywne formy tlenu, które zawierają elektron bez pary. Z kolei ten elektron szuka miejsca, do którego może się przyłączyć. Ponieważ wybredny nie jest, więc łapie się każdej tkanki w organizmie. Kiedy wolny rodnik znajdzie punkt zaczepienia, niszczy go. Kiedy jest ich dużo, dochodzi do zaburzenia pracy zaatakowanych komórek. Z powodu ich aktywności w skórze zmniejsza się ilość fibroblastów, produkujących kolagen i elastynę. Gorzej funkcjonują melanocyty, które chronią skórę przed działaniem promieni słonecznych. Cera staje się ziemista, pojawiają się drobne bruzdy, a naskórek łatwo się łuszczy. Na szczęście na wolne rodniki też są sposoby.

Nasz organizm w toku ewolucji do pewnego stopnia nauczył się sam radzić sobie z atakami wolnych rodników. System obronny składa się z naturalnych przeciwutleniaczy. To rodzaj policjantów, którzy patrolują tkanki i wyłapują grupki wolnych rodników niszczących komórki. Jednym z takich naturalnych ochroniarzy jest m.in. melanina, wytwarzana przez komórki barwnikowe skóry - melanocyty. Jednak, gdy niszczycielskie grupy są duże i atakują często, system ten zawodzi. Dlatego jego działanie trzeba wspomagać dostarczając organizmowi przeciwutleniaczy w diecie oraz stosując kosmetyki z antyoksydantami.

Jednym z najskuteczniejszych substancji, które wygrywają walkę z wolnymi rodnikami jest witamina E. Potrafi działać w pojedynkę. W kosmetykach występuje pod kryptonimem tokoferolu lub tokotrienolu. Jest mistrzem defensywy i świetnie opanowała kamuflaż. Sekretem jej działania jest to, że umie wbudowywać się w skórę, np. chowa się między lipidami. Z ukrycia wychodzi, kiedy jest potrzebna. Z tego powodu udaje jej się dobrze i długo chronić komórki. I dlatego witamina E często jest w składzie kosmetyków. W przyrodzie występuje niemal wszędzie. Najbogatszym jej źródłem są oleje roślinne (m.in. z kiełków pszenicy, kukurydziany, awokado, słonecznikowy, sojowy, wiesiołkowy), produkty zbożowe oraz zielone części roślin (bób, groszek, sałata, kapusta).

Doskonale powiodły się akcje rozbrajania wolnych rodników przeprowadzane przez dwóch agentów specjalnych witaminy C i E. Agentka C oprócz poskramiania wolnych rodników, okazała się doskonała w zapobieganiu utraty wody i rozjaśnianiu przebarwień. W jej obecności organizm wytwarza nowe włókna kolagenu i elastyny. Gwiazdorska para ma na koncie szereg sukcesów związanych z odmładzaniem skóry. Dzięki witaminie C, tokoferol odnawia się w organizmie. Kłopot polega na tym, że w tej parze witamina C jest tą słabszą  z racji krótkiej trwałości. Trzeba jej dostarczać na bieżąco, np. w diecie, w kremie, ale trzeba wybrać taki, który ma szczelne opakowanie i dozownik, inaczej witamina szybko z niego się ulotni i nie zadziała.

Do witamin C i E dołączył kwas ferulowy. Tę ostatnią substancję odkryto m.in. w liściach roślin i korze drzew iglastych oraz zbóż. W pojedynkę działał podobnie, jak wspomniane wcześniej witaminy. Ale gdy połączono go z witaminami, okazało się, że powstała iście wybuchowa mieszanka- bombowe trio. Kwas ferulowy wzmocnił skuteczność witamin i zwiększył ich trwałość. Dzięki tej trójce skóra jest chroniona dwa razy lepiej niż dotychczas. 

Mniej spektakularne, choć wcale nie mniej skuteczne działanie mają wyciągi roślinne, bogate np. we flawonoidy i polifenole, które m.in. powstrzymują niszczenie kolagenu. Od lat wykorzystuje się koenzym Q10. Rozprawia się z wolnymi rodnikami,  działa łagodząco i przeciwzapalnie. Nowością wśród antyutleniaczy jest także znana dobrze, intensywnie żółta przyprawa, kurkuma. W kosmetykach używa się jednak jej bezbarwnego ekstraktu.

Przeciwutleniacze zawarte w preparatach kosmetycznych są doskonałym składnikiem zapobiegającym starzeniu się skóry. Warto kupować kremy, które je zawierają. Jednak, by działały , trzeba używać ich codziennie. Poza tym antyoksydanty powinny być na początku listy składników, a nie ją zamykać. Na opakowaniu szukajmy informacji o stężeniu substancji aktywnej. Np. witamina, której znajduje się mniej niż 5 % w kremie czy serum nic nie zdziała w starciu z wolnymi rodnikami. Opakowanie kosmetyku z przeciwutleniaczami musi być szczelne, by nie dostało się do niego powietrze i światło, skutecznie niszczące substancje aktywne. Pudełko albo butelka powinny mieć dozownik i być np. z ciemnego szkła lub plastiku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz